- Dla ciebie i twoich braci była kimś więcej.
Ash oparł się o drzewo. - Kimś znacznie, znacznie więcej. - Gdzieś w oddali odezwała się przepiórka i jej głos obudził w Ashu wspomnienia, a zaraz potem przyszło pragnienie, by podzielić się nimi z Maggie. - Kiedy byliśmy dziećmi - zaczął w zamyśleniu - mama pozwalała nam po kolacji, zanim poszliśmy do łóżek, pobawić się jeszcze na dworze. Zwykle siadała na fotelu na ganku i przyglądała się nam, kołysząc do snu Rory'ego. Gdy już usnął, a nie zawsze udało się go uśpić od razu, bawiła się z nami w kółko graniaste, w mam-chusteczkę-haftowaną. Z nikim, za nic w świecie nie bawilibyśmy się w takie dzieciuchowate gry, prędzej umarlibyśmy ze wstydu. Ale z mamą bawilibyśmy się nawet lalkami, byle tylko być blisko niej. Miała niezwykły dar. Wszystko potrafiła obrócić w zabawę. Latem zamrażała kawałki arbuza, to były nasze lody. Zajadaliśmy się nimi, aż zęby bolały, a mama ogłaszała konkurs, kto dalej plunie pestką. - Ash zaśmiał się na to wspomnienie. Maggie poczuła ukłucie zazdrości, że ona nie ma podobnych wspomnień. 85 - Musiałeś bardzo kochać matkę. Uśmiech zniknął z twarzy Asha. - Tak, bardzo ją kochałem. - Ile miałeś lat, kiedy umarła? - Dwanaście. Zachorowała na raka. Lekarze za późno się zorientowali, nic już nie można było zrobić. - Lekko przechylił głowę i spojrzał na Maggie. - Pamiętasz, jak mi mówiłaś, że twoja matka była fatalnie traktowana w szpitalu, bo nie miała pieniędzy? - Tak. Dlaczego pytasz? - Moja matka miała najlepszą opiekę. Oddzielny pokój, własną pielęgniarkę, posiłki przygotowywane na zamówienie. Leżała na oddziale ufundowanym przez Tannerów, dlatego otaczano ją taką troską. - Spojrzał na niebo rozświetlone purpurą zachodzącego słońca. - Jednego tylko nikt nie mógł jej ofiarować. - Czego? - Czasu. W głosie Asha zabrzmiał smutek i żal, w oczach pojawiła się tęsknota. Maggie potrafiła to zrozumieć. Kiedy myślała o swojej matce, nawiedzały ją podobne uczucia. - Długo była w szpitalu? - Kilka tygodni. Dwa, może w sumie trzy. Ale umarła w domu, we własnym łóżku. Tak jak sobie życzyła. - To musiał być trudny czas dla twojego ojca - zauważyła Maggie. Ash prychnął. - Może byłby, gdyby miał okazję zauważyć, że jego żona odchodzi. 86