zakończyło.

  • Stamira

zakończyło.

09 August 2022 by Stamira

A tego ostatniego dnia tyle się zdarzyło rozmaitych rzeczy, że daj Boże nie pomylić się i niczego nie opuścić. Dzień ostatni. Poranek Zaczniemy, jak należy, od samego ranka. O dziewiątej, kiedy jeszcze dobrze nie rozedniało, od strony jeziora rozległo się długie buczenie – to przybył z Modroozierska parowiec „Święty Wasilisk” z nowym, najemnym kapitanem. Pani Lisicyna zdążyła już przedtem wypić kawę i siedziała przed lustrem, z zadowoleniem oglądając swoją zupełnie już czystą twarz. Odwracała się to tą, to tamtą stroną i wciąż nie mogła się nacieszyć. Buczenie usłyszała, ale nie zwróciła na nie uwagi. A szkoda. Od posępnego, przeciągłego sygnału upłynęła mniej więcej godzina, no, może trochę więcej, gdy do pokoju Poliny Andriejewny, która już zjadła śniadanie, ubrała się i właśnie zamierzała iść do Berdyczowskiego, zastukał mnich, służka archimandryty Witalisa. – Czcigodny ojciec przeor prosi, by raczyła pani udać się do niego. – Czerniec skłonił się uprzejmie, lecz tonem nieznoszącym sprzeciwu dodał: – Już zaraz. Kareta czeka. Na pytania zdziwionej pątniczki odpowiadał wymijająco. Można powiedzieć, że w ogóle nie odpowiadał, ot, tylko tak, monosylabami. Ale z wyglądu posłańca pani Polina wywnioskowała, że w klasztorze stało się coś nadzwyczajnego. Nie chce mówić – nie trzeba. Wahała się przez chwilę, czy brać ze sobą sakwojaż, ale w końcu go zostawiła. Uznała, że jechać do monasteru z narzędziem mordu to świętokradztwo. Dla zabezpieczenia się przed ciekawską służbą zawinęła rewolwer w koronkowe pantalonki i wsunęła na samo dno. Pomoże czy nie – Bóg jeden raczy wiedzieć. Dojechali szybko – w dziesięć minut. Wysiadłszy z powozu i rozejrzawszy się po dziedzińcu klasztornym, Polina Andriejewna upewniła się w swoich przypuszczeniach: tak, coś się stało. Mnisi nie chodzili jak zazwyczaj powoli, kołysząc się z boku na bok, tylko biegali. Jeden zamiatał i tak czysty bruk, inny targał gdzieś pierzyny i poduszki, a najdziwniej wyglądało, jak do cerkwi soborowej truchtali z zakasanymi habitami śpiewacy chóru archimandryckiego, z brzuchatym i wyniosłym regentem na czele. Co za dziwy! Przewodnik zaprowadził damę nie na pokoje archimandryty, tylko na archijerejskie, przeznaczone dla najważniejszych gości i zwykle niezamieszkane. Tu w sercu pani Poliny coś zadrżało, ale od razu stłumiła nachodzące ją myśli jako nierealne i grożące rozczarowaniem. A jednak przeczucie jej nie oszukało! Wpadające do refektarza słońce świeciło wchodzącej w twarz, w plecy zaś – osobom siedzącym za długim stołem, nakrytym białym obrusem, dlatego z początku pani Lisicyna zobaczyła tylko sylwetki kilku mężczyzn, trwających w statecznym znieruchomieniu. Ukłoniła się z szacunkiem od progu i nagle usłyszała głos ojca Witalisa: – Oto, władyko, osoba, którą życzyłeś sobie widzieć. Pani Polina szybko wyciągnęła z etui okulary, zmrużyła oczy i wydała lekki okrzyk. Na honorowym miejscu, w otoczeniu klasztornej starszyzny, siedział Mitrofaniusz – żywy, zdrowy, może tylko trochę wymizerowany i blady. Archijerej obrzucił „moskiewską szlachciankę” od stóp do głów wzrokiem niezapowiadającym niczego dobrego i w milczeniu poruszył wargami. Nie pobłogosławił, nawet nie skinął głową. – Niech z nami zje, potem z nią pomówię. I odwrócił się do przeora, by kontynuować przerwaną rozmowę. Pani Lisicyna usiadła na samym brzegu krzesła, na wpół żywa z radości i oczywiście ze strachu. Zauważyła, że w brodzie przewielebnego przybyło siwych włosów, policzki mu się zapadły, a palce, jakby cieńsze, z lekka drżą, czego dawniej nie bywało. Westchnęła. Brwi biskupa surowo wędrowały w górę i w dół. Było jasne, że się gniewa, ale czy mocno – na oko określić się nie dawało. Patrzyła pani Polina na swojego ojca duchowego błagalnym wzrokiem, patrzyła, ale on uwagą jej nie zaszczycił. Doszła do wniosku: gniewa

Posted in: Bez kategorii Tagged: kot z oklapniętymi uszami, hodowla buldog angielski, bikini top model,

Najczęściej czytane:

- Skoro tak wolisz...

- To czyste wymysły, Flic. - Zuzanna mówiła bardzo łagodnie. - Teraz chyba sama to rozumiesz. Odpowiedzialność Matthew za śmierć waszej matki to czysty wymysł. ... [Read more...]

ęła powiedzieć mu, że woli zjeść sama to, co sama wybierze. Właśnie tak powinna postąpić osoba asertywna, czyż nie? ...

Dziesięć minut później, stojąc pod prysznicem, wciąż jeszcze nie zdołała odpowiedzieć sobie na to pytanie. Silny strumień wody tak łatwo spłukał z jej skóry pot i pył. Gdybyż tak samo można było opłukać serce... Dotyk wody na skórze przypominał muśnięcia kobiecych dłoni i chyba dlatego myśli Edwarda znów powędrowały w niechcianym kierunku. Ze złością odkręcił zimną wodę i stanął pod lodowatym strumieniem. ... [Read more...]

- No co ty! Mam do was pełne zaufanie. No to zabieraj

się stąd, a ja umawiam ci Tannera. - Dzięki jeszcze raz - wyszeptała Parker i ruszyła do wyjścia. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 tatuaze.katowice.pl

WordPress Theme by ThemeTaste