z głowy.
- Gdyby wypadek zdarzył się na terenie mojej posiadłości, miałbym nie lada kłopot - stwierdził obojętnie. - Powinnaś także wiedzieć, że mój dom jest dobrze strzeżony. Na pewno nie uda ci się wyjść i zabrać Danny'ego. R S - Mam rozumieć, że jestem więźniem? - zapytała Carrie. - Skądże. Możesz opuścić mój dom, kiedy tylko przyjdzie ci ochota. - I nikt mnie nie zatrzyma? - Ludzie dostaną polecenie, żeby cię odwieźć, dokąd tylko zechcesz. Ale ciebie, nie ciebie i Danny'ego. Carrie się nie odezwała. Zauważyła, że teraz jechali drogą równie krętą jak poprzednia, tylko znacznie węższą. Widocznie auto skręciło z szosy w jakąś boczną odnogę. - Danny już bardzo długo śpi - odezwał się Nikos. - Czy to u niego normalne? Carrie aż się wzdrygnęła. Była tak zaabsorbowana myślą o ucieczce, że nawet o tym nie pomyślała. - Raczej tak - odparła. - Jest noc. Danny zawsze śpi o tej porze. - Jednak dzisiaj bardzo długo spał po południu. Poza tym przez cały czas nic nie jadł, a nawet nie pił. - Pochylił się nad śpiącym maleństwem, delikatnie pogłaskał Danny'ego po główce. - Nie martw się - Carrie się uśmiechnęła. Nikos zachowywał się jak troskliwy tatuś. -Na pewno sobie to odbije. - A może trzeba go obudzić? - spytał wciąż niespokojny Nik. - Jak daleko, stąd do twojego domu? - spytała, chociaż była pewna, że budzenie chłopczyka w tej chwili to niezbyt dobry pomysł. R S - Za pięć minut powinniśmy być na miejscu. - Wobec tego lepiej zaczekać. Powinien się obudzić, jak się go weźmie na ręce. Jeśli się nie obudzi, to dam mu coś do picia przez sen. - A jeśli się obudzi, to może być bardzo głodny - zauważył rozsądnie Nikos. - Co on o tej porze jada? Zadzwonię i uprzedzę, żeby przygotowano coś odpowiedniego dla takiego malucha. - Nie trzeba. Mam w podręcznej torbie słoiczek z zupką. - Gotowe jedzenie? - upewnił się Nikos. - Ze sklepu? - Oczywiście. Jest zdrowe, pożywne i... - Wiem, że masz inne wyobrażenie o wychowywaniu dziecka niż ja - Nikos nie pozwolił jej dokończyć zdania - ale nie wyobrażaj sobie, że w moim własnym domu będziesz karmiła mojego bratanka gotowym jedzeniem ze sklepu.